Okropne jest to, że na tej stronie są osoby, które tylko czekają na moje potknięcie, aby się uaktywnić. Równocześnie są to osoby, które podkreślają, że fatsecret.pl jest życzliwą społecznością, a tylko ja jestem taki ananas, którego oni nie lubią, bo za mało jem :) Zapominają dodać, że są życzliwi do momentu, gdy się nie kontestuje ich rad. Wtedy odbierają to jako atak na ich autorytet w kwestii odżywiania i robią się agresywni i wulgarni, co jest domeną prymitywnych nizin społecznych, dla których autorytetem są ludzie pokroju Zbyszka Stonogi. Co ciekawe, sami jednak ukrywają swoje "sukcesy" w odchudzaniu. Widocznie nie mają się czym pochwalić.
Są to osoby, które, zresztą wcale nie bez racji, radziły mi nie obniżać radykalnie kaloryczności. I ja nie obniżyłem jej tak, jak sobie to na początku planowałem, więc w zasadzie ich posłuchałem. Tylko że oni o tym nie wiedzą, a jeśli wiedzą, to do nich to nie dociera. Już w sierpniu pisałem, że jednak jem więcej, ale nie zrozumieli. Owszem, miewam dni na 1300 kcal i mniej, ale wiele dni jest też na 1700, 2000 kcal i więcej (np. wczorajszy). Gdy piszę, że jem więcej - milczą. Tak jak milczą wtedy, gdy moja waga spada. Milczeli nawet wtedy, gdy miałem kryzys, jadłem za dużo i waga rosła. Jednak gdy tylko napisałem, że akurat właśnie miałem dzień 1300 kcal, a waga stanęła w miejscu, to się uaktywniają, bo to jest woda na ich młyn. To jest moment, gdy wreszcie mogą próbować udowodnić, że ich racje są "najmojsze". Wczoraj akurat nadszedł ten jeden dzień na dwieście, gdy mogli napisać: "a nie mówiłem?".
I co najgorsze - oni czekali na to od sierpnia. Aż tak to w nich siedziało od tamtej pory, aż tak mieli urażoną dumę od tamtego czasu. Zaglądali tu i tylko czekali na taki moment, gdy wreszcie będą mogli mnie za coś skrytykować, co będzie im pasowało do tezy. Natomiast nie zauważyli, że jednak 14 kg zrzuciłem. Zapomnieli mi tego pogratulować, bo z góry nastawili się negatywnie. Gdy osiągnę mój cel, wtedy również na pewno się nie odezwą. Wg niektórych miałem stąd szybko zniknąć, "bo nie tacy kozacy tu byli, a potem usuwali konto". A ja tu jestem i nadal robię swoje, z sukcesami i z upadkami, o których szczerze piszę.
Przyznam, że te jednostki obrzydziły mi korzystanie z tej strony, a równocześnie spowodowały, że nie mogę z niej zniknąć, bo tak jak wmawiają sobie, że za bardzo tnę podaż kaloryczną, tak wówczas wmówią sobie, że na pewno zacząłem się objadać i mam jojo. Także ja robię dalej swoje, a na każdy hejt, próbę wmówienia mi co jest dla mnie lepsze, będę odpowiadał taką właśnie litanią, bo mam argumenty i jestem zawziętym, wrednym i pyskatym gościem. A mnie tu jakiś gamoń postraszył, że na jego hejt mam nie odpisywać, bo zrażę do siebie innych. Gamoniu - mam to gdzieś. Zawsze dostaniesz ripostę. Nadejdzie dzień, że stąd zniknę, ale na moich zasadach i zrobię tak, że cały ten profil i jego historia będą zaprzeczeniem wszystkiego, co tu napisałeś, wszystkich twoich mądrości. Zadbam o to.
|
156,2 kg
Disminuído hasta ahora: 13,8 kg.
Aún para ir: 26,2 kg.
Dieta seguida: 100%.
|
Ganando 1,2 kg a la Semana
|